Celtowie byli ludem o wysokiej wiedzy technicznej. Wydobywali miedź na wzgórzu Stoanbichl (z niem. Kamienne Wzgórze), zajmowali się rolnictwem i handlem transalpejskim. Byli dzielnymi wojownikami i mieli świetnie opracowany podział pracy.” Kiedy kustosz wioski celtyckiej w Uttendorfie, Ferdinand Cenger, opowiada o dawnych mieszkańcach Pinzgau, wpada w zachwyt. „Celtowie byli naszymi przodkami, ale ponieważ nie spisywali swojej wiedzy, a przekazywali ją wyłącznie ustnie, możemy czerpać wiedzę jedynie ze znalezisk archeologicznych i przedmiotów wkładanych zmarłym do grobów. Są one niezwykle interesujące.” Słuchając tych słów, odwiedzający przechodzą przez bramę potężnego drewnianego, palisadowego ogrodzenia, prowadzącą do wioski celtyckiej. Tym samym przekraczają granicę zupełnie innej epoki. To bowiem ponad 6 tys. lat temu plemię celtyckie Ambizontów osiedliło się w Uttendorf/Weißsee na około dwa tysiące lat. Szacuje się, że w osadzie mieszkało i pracowało około 200 osób. Nazwa Ambisontes nigdy całkowicie nie zniknęła z użycia językowego w regionie i żyje nadal w nadal w nazwie „Pinzgau”.
Podróż w czasie do epoki celtyckiej
Wioska celtycka Stoanabichl leży na wys. 900 m n.p.m. i tworzy niezwykle inylliczny zakątek. To skansen, który można zwiedzać indywidualnie, bezpłatnie i przez całą dobę. Niebo wydaje się tu bardzo bliskie, dolina Salzy rozpościera się dosłownie u stóp zwiedzających. Widok na łańcuchy Wysokich Taurów po przeciwnej stronie doliny zapiera dech w piersiach. Już w czasach starożytnych przez dolinę Stubach prowadził na południe szlak handlowy, z którego korzystali również Celtowie. „Celtowie wybierali miejsca na swoje osiedla według bardzo konkretnych kryteriów” – wyjaśnia Ferdinand Cenger. „Ważna była lokalizacja na wzgórzu, aby jak najwcześniej wykryć wrogów. Ważne było ponadto drewno do wznoszenia budowli, do wytopu miedzi i do zabezpieczenia tuneli górniczych. Woda była spraą kluczową, a osady powstawały zawsze po słonecznej stronie doliny. W całym Górnym Pinzgau istniały niegdyś liczne osady celtyckie, np. w Bramberg, w Krimml, w Bruck czy Kaprun. Były one oddalone od siebie na tyle, że mieszkańcy nie wchodzili sobie w drogę, ale wciąż byli w zasięgu wzroku.” Dziś wioska celtycka składa się z sześciu zrekonstruowanych drewnianych budynków, w rzeczywistości było ich znacznie więcej. Dawna osada została odkryta przypadkowo na początku lat 60-tych, podczas prac budowlanych. Większość znalezisk i przedmiotów z grobów przewieziono do muzeów w Wiedniu, Salzburgu i Hallein. Natomiast wioska celtycka w Uttendorfie to miejsce kontemplacji, zachęcające do podróży w czasy wszystkie zmysły.
Celtowie i lecznicza siła drzew
W sąsiedztwie wiernie zrekonstruowanych budynków, takich jak domy mieszkalne, garncarnia, tkalnia, spiżarnia, piekarnia i kuźnia, stoi krąg drzew, stanowiący centrum osady. Jest tak nie przypadkowo. Celtowie czcili Matkę Ziemię jako najważniejszą boginię. „Ludzie czuli się wpisani w naturalny proces powstawania i przemijania, tak jak obserwowali to w przypadku drzew, roślin i zwierząt” – wyjaśnia kustosz skansenu. Celtowie wierzyli w reinkarnację i porównywali własną długość życia z cyklami natury. Rośliny wschodzą wiosną, kwitną latem, owoce i dojrzałość osiągają jesienią, a zimą przechodzą do Innego Świata, by wiosną narodzić się ponownie. Śmierć była rozumiana jako część życia, której nie należy się bać.” Celtowie posiedli ogromną wiedzę na temat działania i mocy leczniczej roślin i drzew. Kształcenie druidów trwało około dwudziestu lat. Długo, jeśli weźmiemy pod uwagę, że średnia długość życia mężczyzn wynosiła 49 lat, a kobiet zaledwie 39.
Rok zaklęty w kręgu 13 drzew
„Kręgi drzew różniły się znacznie w zależności od regionu” – mówi nam Ferdinand Cenger. „Tutaj u nas w Uttendorf/Weißsee krąg drzew, który rozpoczyna się wraz z celtyckim Nowym Rokiem 1 listopada, składa się z brzozy, jarzębiny, olchy, wierzby, jesionu, głogu, dębu, ostrokrzewu, leszczyny, winorośli, bluszczu, cisu i bzu.” Światopogląd Celtów może wydawać się przybyszom mistyczny, ale ich bliski związek z naturą rozbrzmiewa do dziś. Na przykład hipoteza biofilii sformułowana przez socjobiologa Edwarda O. Wilsona głosi, że emocjonalny związek człowieka z naturą jest wrodzony i stanowi część kodu genetycznego. Współczesny człowiek nie może nie czuć się swobodnie w przyrodzie i w obecności drzew. To dziedzictwo między innymi po Celtach! Ich wiedza o działaniu roślin została dziś w dużym stopniu potwierdzona naukowo. „Celtowie używali twardego drewna cisu do wyrobu łuków i strzał” – wyjaśnia Ferdinand Cenger. „Trucizna cisu zapewniała, że wróg umierał od odniesionych ran”. Dziś cis uważany jest za cenny lek w terapii nowotworowej. Wierzba natomiast czczona była jako siła życiodajna. Napar z jej kory ma działanie wzmacniające żołądek i uspokajające. Główny składnik aktywny salicyl jest wchłaniany nawet przez skórę, co oznacza, że samo dotknięcie drzewa działa na organizm człowieka. W XIX w. udało się przemysłowo wyprodukować kwas salicylowy, który dał początek lekowi aspirynie.
Szept drzew
Oprócz specyficznego działania, Celtowie widzieli w drzewach także symbolikę. Na przykład ci, którzy tęsknią za bogactwem, władzą i stabilnością, sprzymierzają się z olchą, dąb symbolizuje siłę i mądrość i uchodził za drzewo-wyrocznię.
Z całą tą wiedzą zwiedzający zasiadają w centrum kręgu drzew w Stoanabichl. Warto wsłuchać się w szelest liści, głaskać dłońmi korę i wąchać kwiaty bzu. Po prostu odbierać doznania, tak jak robili to Celtowie tysiące lat temu. I może po chwili usłyszymy szept drzew i pradawne przesłanie, które zechcemy zabrać ze sobą do domu.