Stroje ludowe
Ziemia Salzburska składa się z pięciu okręgów, a każdy z nich – od Flachgau, poprzez Pinzgau i Pongau, po Lungau i Tennengau – posiada swoje własne zwyczaje i obyczaje. Każdy posiada też swoje stroje ludowe. Wprawdzie różnią się one pod względem kolorów, wyszywanek i krojów, ale stroje ludowe i zwyczaje są czynnikiem łączącym ludzi z różnych zakątków salzburskiej prowincji, bowiem wszyscy bez wyjątku są wierni swojej tradycji.
Liczne festyny ludowe wzmacniają lokalną wspólnotę, są bowiem znakomitą okazją do tego, by spotkać się ze znajomymi, bawić się, tańczyć, słuchać muzyki i śpiewać. Miejscowi gospodarze przygotowują na te okazje pyszne regionalne potrawy, wykorzystując do nich produkty od lokalnych rolników i okolicznych producentów. Miejscowi rzemieślnicy prezentują swoje wyroby. Kapela dęta zapewnia imprezie odpowiednią oprawę muzyczną. To także świetna okazja, by wreszcie wyjąć z szafy strój ludowy.
„Dirndl” czyli dziewczyna w sukience z fartuszkiem
Sukienki ludowe zwane Dirndl wykazują różnią się w poszczególnych regionach drobynmi szczegółami, zauważalnymi tylko dla znawców. Może to być kolor lnianego karczku lub fartuszka, wycięcie dekoltu czy wzorem wyszywanek, który zdradza, z jakiej części Ziemi Salzburskliej pochodzi dziewczyna. Wspólny dla wszystkich jest sposób zawiązywania zapaski: kokardkę z prawej noszł panny, z lewej – mężatki.
Nie ma chyba rdzennego salzburczyka czy rdzennej salzburczanki, którzy nie mieliby w szafie choć jednych spodenek skórzanych ze skóry jeleniej , codziennej sukienki wiejskiej lub sukienki odświętnej z gorsetem i błyszczącym fartuchem. Stroje ludowe już od dawna przestały być odzieżą wdziewaną od wielkiego święta, a stały się ulubionym strojem do pracy. Miła recepcjonistka i pomocna pracownica biura turystycznego, właściciel hotelu i dowcipny kelner – nawet młodzież i dzieci noszą je z przekonaniem.
Tajemnice skórzanych spodenek
Znawcom przedmiotu wystarczy jedno spojerzenie, aby rozpoznać, z jakiego regionu pochodz chłopak. Kolor szwów w spodenkach zdradza, czy jest on salzburczykiem. Typowe salzburskie spodenki mają biały szew, a w regionie Pinzgau nogawki są sznurowane na dole i charakteryzują się półokrągłym szwem otaczającym pośladki. Dawneij po skórznych spodniach i spodenkach można było poznać, czy ich właściciel jest osobą biedną czy majętną. I więcej ozdobnych szwów, tym lepsze i droższe spodnie. Spodnie wyszywane ręcznie rozpoznamy po wypukłym szwie, ponieważ nić ciągniętas jest tylko po zewnętrznej warstwie skóry i przez to tworzy naturalne wyraźne zgrubienie. Podobnie jest z robionymi ręcznie na drutach wełniane podkolanówkami z ich skomplikowanymi wzorami zdradzają niejedno o osobie, która je nosi. W mieście Salzburgu nosi się je w kolorze błękitnym, w Salzkammergut tradycją są zielone. Z wyszytych ręcznie kodów eksperci w tym temacie potrafią wyczytać, jaki jest stan cywilny właściciela.
Zwyczaje lata na halach
Ziemia Salzburska jest wymarzonym miejscem dla miłośników natury, gór, wędrówek i wycieczek rowerowych. Przybysze cenią sobie tutaj przede wszystkim serdeczną gościnność mieszkańców Alp, ich przywiązanie do tradycji i mocne związanie z naturą. Ale zanim pojawił się ruch turystyczny, region ten był ubogi, a górale szukali często dorobku w odległych dolinach i walczyli o codziennie przeżycie. Największym ich skarbem było zawsze bydło – o nie dbali ze szczególną troską. Kiedy pionierzy alpinizmu zaczęli zdobywać górskie szczyty, wytyczali pierwsze szlaki i budowali pierwsze schroniska. Pasący swoje bydło na halach pasterze byli coraz częściej odwiedzani przez nowych przybyszów, których częstowali kubkiem świeżego mleka i pajdą chleba z masłem, oferując im miejsce na ławeczce przed bacówką. Wraz z rozwijającym się ruchem turystycznym coraz więcej bacówek zamieniało się w zagospodarowane schroniska górskie oferujące przybyszom regionalne przysmaki. Dzisiaj turystyka jest nierozłączną częścią życia salzburskich Alp. Ale zachowała się także w niezmienionej formie tradycja zagospodarowywania alpejskich pastwisk i prowadzenie alpejskich bacówek. Swoim projektem Salzburskiego Lata na Halach region stworzył turystom wspaniałą możliwość poznania unikatowej przestrzeni kulturowej. Kamieniem milowym było przy tym otwarcie w 2006 roku Szlaku przez Salzburskie Hale, który wiedzie w 31 etapach przez cały okrąg Pongau i mija po drodze certyfikowane bacówki.
Jednak mimo szybkiego rozwoju ruchu turystycznego alepjscy górale pozostali wierni swoim korzeniom i pielęgnują swoją tradycję w najbardziej autentycznej formie. Sięga ona od wiosennego redyku, kiedy bydło prowadzone jest na wypas wysoko w góry, po jesienny spęd odświętnie przystrojonego bydła w dolinie. Na alpejskich halach możemy w lipcu podziwiać mierzących swoje siły w walce wręcz juhasów (Ranggln), a zimą doświadczyć, jak górale okadzają dymem z aromatycznych ziół swoje domy i zagrody.
Rolnicza jesień
Zima w alpejskich dolinach to okres wypełniony dawnymi obrządkami, rzemiosłem artystycznym i tradycyjnymi festynami. Niezwykle widowiskowym wydarzeniem jest spędzanie strojnie przybranego bydła z alpejskich hal do obór w dolinie, w którym biorą udział całe wsie. U bram wiosek stawiane są figury z siana, a miejscowi młodzieńcy tańczą tradycyjny taniec Schuhplattler. Jesień oferuje piękną scenerię dla wiejskiego folkloru.
Pożegnanie z halami
Bydło, które spędziło całe lato w wysokoich partiach gór, na pokrytych soczystą trawą alpejskich pastwiskach, jest przez pasterzy pędzone jesienią w dolinę. Całe to wydarzenie podporządkowane jest tradycji. Już wiele nocy wcześniej przygotowywane są kunsztowne ozdoby, którymi przyozdabia się krowy. Jeśli podczas wypasu na halach nie wydarzyło się w górach żadne nieszczęście, zakłada się im na drogę powrotną kolorowe wieńce, ozdoby z kwiatów, ziół i jodły. Na ich głowach tkwią lustra i powiewają kolorowe wstążki. Krowy obwieszone są małymi i dużymi dzwonkami bydlęcymi, których pobrzękiwanie oznajmia ich szczęśliwy powrót na zimę do domostw.
O diabłach i aniołach czyli barwny adwent i Boże Narodzenie
Okresem najbogatszym w barwne tradycje, do których przywiązani są bardzo mieszkańcy Ziemi Salzburskiej, adwent, Boże Nardodzenie i zima. Największym widowieskiem są zawsze parady przypominających diabły krampusów i szkaradych percht, które swym odrażającym wyglądem i przeraźliwym hałasem odstraszać mają złe demony ciemnej i mroźnej pory roku.
O adwencie mówi się, że jest najbardziej cichym okresem w roku. Skłania do zadumy i przygotowuje do Bożego Narodzenia. Jednak adwent na Ziemi Salzburskiej wcale nie zaczyna się w ciszy. Otwiera go głośne bicie w dzwony i brzęk łańcuchów, które przedziera nocny mrok i przyprawia nawet największych śmiałków o drżenie serca. To krampusy, dzicy towarzysze św. Mikołaja, którzy na początku grudnia przemierzają Ziemię Salzburską i prezentują podczas specjalnych parad swoje czarcie kostiumy i maski. Tę tradycję pielęgnują grupy folklorystyczne, które przygotowują się przez cały rok do grudniowego występu. Sympatykami tej tradycji są zwłaszcza młodzi chłopcy, którzy sami szyją swoje kostiumy z kozich skór, rzeźbią szkaradne, rogate maski, przypinają do kostiumów dzwonki bydlęce i wiążą rózgi wierzbowe. Tymi rózgami smagają przerażonych przechodniów. Rzeźbienie masek krampusów to uznana gałąź rzemiosła artystycznego. Wielu twórców prezentuje swoje maski na jarmarkach adwentowych.
ADWENT PACHNĄCY LASEM
W każdym salzburskim domu pojawia się na początku adwentu wieniec upleciony z gałązek jodłowych, przystrojony wstążkami, szyszkami, jemiołą, laskami cynamonu, drewnianymi jabłuszkami i bombkami. W całym pokoju pachnie żywicą i lasem. Cztery świeczki na wieńcu zapalane są po kolei w każdą kolejną niedzielę adwentu, przypominając o zbliżającym się Bożym Narodzeniu. Kiedy płoną cztery świeczki, to znak że święta są tuż tuż.
W niektórych rejonach Ziemi Salzburskiej adwent pachnie kadzidłem. Według dawnych wierzeń w noc św. Tomasza (21 grudnia), Wigilii (24.12), Sylwestra (31.12) oraz Trzech Króli (5.1.) należy oczyścić dom i obejście ze złych duchów i otoczyć je ochroną. Gospodarze wyjmują kadzidła, wypełniają je ziołami i żywicami, i okadzają wszystkie pomieszczenia mieszkalne i gospodarskie. Dym kadzidła zapewnia ochronę i gwarantuje szczęście wszystkim mieszkańcom.
POSZUKIWANIE SCHRONIENIA
W czwartki poprzedzające Boże Narodzenie do domów salzburskiej prowincji pukają kolędnicy, nazywani tu „Anklöckler”. Ich nazwa pochodzi od słowa „klöckln“ określającego dawniej kołatanie do drzwi. Przebrani za Józefa, Maryję i paserzy, proszą gospodarzy o udzielenie im schronienia – podobnie jak Maryja i Józef w Betlejem. Śpiewają kolędy i recytują wiersze zwiastujące Narodzenie Pańskie. Głośne kołatanie do drzwi odpędza złe moce, a gościnne przyjęcie kolędników rozmaitymi darami, np. chlebem z suszonych śliwek, zapewnia błogosławieństwo w Nowym Roku. Zwyczaj pielęgnowany dziś jako dziedzictwo kultury ludowej wynikał dawniej z konieczności i pozwalał parobkom przetrwać zimę.
W alpejskich rejonach Ziemi Salzburskich przetrwał zwyczaj przyjmowania w domach obrazu lub rzeźby Matki Boskiej, która w pierwszą niedzielę adwentu udaje się na poszukiwanie schroniska. Wizerunek Matki Boskiej transportowany jest w kunsztownie rzeźbionej gablotce z szelkami do przenoszenia. W Zell am See-Thumersbach podróż taką odbywają cztery zabytkowe figurki, najstarsza pochodzi z 1780 roku. Korzenie tego zwyczaju leżą we wczesnych latach chrześcijaństwa, a ugoszczenie Najświętszej Panienki przynosi błogosławieństwo domowi i jego mieszkańcom.
SZOPKI BETLEJEMSKIE
Obok pięknie przystrojonych choinek, najpopularniejszym symbolem Bożego Narodzenia są szopki betlejemskie. W wielu domach wraz z wieńcem adwentowym pojawiają się w mieszkaniach szopki. Można je też podziwiać w kościołach, muzeach regionalnych (np. w zamku Ritzen w Saalfelden) oraz na placach miejskich. Salzburskie szopki przypominają często tradycyjne alpejskie chaty, a ustawione w nich postacie ubrane są w regionalne stroje ludowe. Budowa szopek uznana jest za gałąź rzemiosła artystycznego a ich twórcy znajdują uznanie na całym świecie. Najbardziej znanym twórcą szopek betlejemskich był pochodzący z Saalfelden Alexander „Xandi“ Schläffer (1899 – 1984).
OSTRZENIE NOŻY
Dawniej, zanim mieszkańcy wsi mogli zasiąść do wigilijnego stołu, musieli wykonać szereg ważnych prac w domu i w obejściu. I tak na przykład gospodarz musiał 24 grudnia naostrzyć wszystkie noże, aby służyły mieszkańcom przez cały rok. Tradycja ta zachowała się do dzisiaj. Jeśli ktoś nie opanował tej sztuki, zanosi noże do kowala, co jest bardzo popularne, ponieważ oczekiwanie na noże można sobie umilić kubkiem grzanego wina i adwentowymi smakołykami
PERCHTY PIĘKNE I SZKARADNE
W okresie adwentu i Bożego Narodzenia w rejonach alpejskich roi się od niezwykłych postaci, które mają znaczenie symboliczne i ucieleśniają najczęściej dobre i złe moce. Szkaradne perchty posiadają czarci wygląd i swoimi hałaśliwymi występami przeganiają złe duchy zimy. Piękne perchty przynoszą błogosławieństwo, zdrowie i szczęście. Do pięknych perchtów należą tzw. trestererzy – zwiastuni obfitych plonów. Noszą oni stroje z czerwonego brokatu i nakrycia głowy z długimi, jedwabnymi wstążkami. Pojęciem „trestern” określa się tłuczenie i deptanie charakterystyczne przy młóceniu zboża. Trestererzy odwiedzający zagrody chłopskie i wykonujący w nich tupane tańce, budzą ziemię i pola uprawne z zimowego snu.
W Salzburgu i regionie Salzkammergut piękne perchty ubrane są w białe szaty, a na głowach noszą olbrzymie, podświetlone od środka nakrycia głowy, przypominające osobliwe żyrandole. Podwieszone do nich dzwoneczki pobrzękują rytmicznie podczas odbywającej się 5 stycznia parady. Postacie te światłem i bielą rozświetlają mrok zimowej nocy i wróżą pomyślność w Nowym Roku.
Wielkanoc
W świetle świec promienieją odświętnie przybrane szopki. Największym wzięciem cieszą się jaja zniesione w czwartek. Mrok nocy rozświetlają płomienie olbrzymich ognisk. W miasteczkach pojawiają się jeźdźcy na…osłach. Zamiast dzwonów kościelnych dochodzi nas odgłos kołatek. A cóż to za niespotykane zwyczaje? To zwiastuny Wielkanocy na Ziemi Salzburskiej! Okres wielkanocny, najważniejsze święto w chrześcijańskim świecie, obfituje na Ziemi Salzburskiej w szereg zwyczajów ludowych, które czynią go niezwykle barwnym. Oto kilka najbardziej niespotykanych zwyczajów wielkanocnych z salzburskich regionów:
SZOPKI PASYJNE
Szopki kojarzą się nieodzownie z okresem Bożego Narodzenia i chyba nikt poza Ziemią Salzburską nie słyszał, że można je wystawiać także wiosną – w okresie wielkanocnym. Szopki pasyjne przedstawiają, jak już sama nazwa zdradza, nie narodziny Chrystusa, ale historię Męki Pańskiej. Już od niepamiętnych czasów mieszkańcy całego regionu stawiali w swoich domach szopki pasyjne, które były wyrazem ich głębokiej pobożności. Dzisiaj można je jeszcze podziwiać w muzeach etnograficznych w ramach wielkanocnych wystaw.
OGNISKA WIELKANOCNE
Podróżując w okresie wielkanocnym po regionie, można byłoby odnieść wrażenie, że całe gospodarstwa, całe wsie stoją w płomieniach. Tak olbrzymie i wysokie są specjalnie do tego celu przygotowane drewniane konstrukcje, które podpala się na pamiątkę Zmartwychwstania Pańskiego w noc poprzedzającą Wielką Niedzielę. W Lungau zbijane są w tym celu drewniane konstrukcje przypominające wieże, sięgające nierzadko sześciu metrów wysokości. Wypełnia się je suchymi gałęziami jodły. We Flachgau z kolei w Wielką Noc – czyli noc z Wielkiej Soboty na Wielką Niedzielę – rozpala się ogień przed kościołem. Ogień ten jest święcony, a wierni zabierają go do domów na hubach nadzianych na długie kije. Tym po święconym ogniem zapalają następnie świece wielkanocne.
GONESLAUF CZYLI GRA W “GĘSIEGO BERKA”
W Poniedziałek Wielkanocny mieszkańcy Wöltling pod Tamsweg bawią się w tradycyjną grę w ganianego. Gra oficjalnie zamyka obchody Wielkanocy. Wiele par ustawia się w długi rząd, przy czym otwierająca ten rząd osoba – młody mężczyzna – nie ma swojej pary. To “Gones” czyli gąsior, który musi sobie dopiero “upolować” partnerkę. Po wykrzyknięciu umówionego hasła ostania para rozbiega się, a nasz gąsior próbuje załapać sobie dziewczynę. Jeśli mu się uda, gąsiorem zostaje chłopak pozbawiony partnerki. Wielaknocna zabawa w gąsiora łapiącego sobie gąskę ma w Wöltling długą tradycję, jest od dawien dawna niezmiennie organizowana i cieszy się wielką popularnością wśród mieszkańców wioski i okolic.
PISANKI WIELKANOCNE
Stukanie się jajeczkiem znane jest nie tylko na Ziemi Salzburskiej, ale czy słyszałeś już kiedyś o “jajach odpustowych”? Dzień odpustu, znany lepiej jako Zielony Czwartek (Wielki Czwartek), był w okresie średniowiecza dniem zwolnienia grzeszników z kościelnej pokuty. Zwolnienie z pokuty przywracało prawo wstępu do kościoła. Jajom zniesionym tego dnia przypisywano szczególne moce. Do dzisiaj jaja zniesione w Wielki Czwartek trafiają do kosza z żywnością, która jest święcona w kościele w Wielką Sobotę i spożywana na niedzielne śniadanie. “Jajami odpustowymi” można się stukać, podobnie jak innymi malowanymi jajami.
OSIOŁEK W NIEDZIELĘ PALMOWĄ
Pewien biskup z Lungau reaktywował wiele lat temu pradawny zwyczaj, zgodnie z którym w Niedzielę Palmową inscenizowany jest w maleńkiej miejscowości Thomatal wjazd Jezusa na osiołku do Jerozolimy. Również w innych salzburskich miejscowościach odbywają się procejse w Niedzielę Palmową, które różnią się od tych, do których jesteśmy przyzwyczajeni. I tak na przykład w Hintersee jeden z ministrantów dosiada osiołka i jeździ nim po całej miesjcowości. Nieco inaczej cała historia wygląda w Puch, gdzie przez miasteczko ciągnięty jest drewniany osiołek z figurą Chrystusa.
ŚPIEWY NA GÓRZE OLIWNEJ
Organizowane w gminie Großarl “Śpiewy na Górze Oliwnej” są unikatem na skalę światową. Już od czasów średniowiecza dwa chóry męskie – w każdym po 30 mężczyzn – śpiewają przez całą noc pieśni pasyjne ku chwale Jesusa Chrystusa. W Wielki Czwartek śpiewają rolnicy w ramach ” Śpiewów na Górze Oliwnej”, a w Wielki Piątek pozostali mieszkańcy wsi w ramach “Śpiewów na wspomnienie Męki Pańskiej”.